*Camille*
Siedziałam tak przytulona do Logana i rozmyślałam o wszystkim i o niczym. Było mi tak dobrze przy nim. Miałam cudownego chłopaka, takiego troskliwego, czułego... lepiej już nie mogłam trafić.
-Camille może się gdzieś przejdziemy?-Logan przerwał ciszę, która trwała od dłuższego czasu
-Jak chcesz to idź ja zostaję.-odpowiedziałam bez emocji
-Ej... co ci się stało?-zapytał całując mnie w nos
-Nic, nie twoja sprawa.-rzekłam spokojnie
-Kochanie...-zaczął czule
-Powiedziałam NIE twoja sprawa!-krzyknęłam. Właściwie to sama nie wiem co we mnie wstąpiło... przeciesz nigdy taka nie byłam... może to ten wypadek mnie zmienił? Na ten moment wiedziałam jedno, nie byłam sobą.
-Spokojnie, jak nie chcesz to nie mów.-rzekł spokojnie
-Co się ze mną dzieje!?-po tych słowach jak najmocniej potrafiłam przytuliłam się do Logana
-To tylko tymczasowe. Nie długo ci przejdzie.-uśmiechnął się i pocałował mnie czule i delikatnie
-Mam taką nadzieję...
-Hej wiem co ci poprawi chumorek-uśmiechnął się szelmowsko
-Kochanie za miesiąc zdejmóją ci gips to co ty na to aby pojechać w tedy na biwak?-powiedział a zaraz potym usłyszałam coś. Dźwięk jaki usłyszało moje ucho przypominało mruczenie kota...ale takiego szczęśliwego. Wiedziałam, że ten dźwięk wydaje Logan... zawsze gdy to robił stawałam się nieobecna ale zarazem spokojna. Siedzieliśmy tak jakiś czas. Logan mruczał mi do ucha a ja wsłuchując się w ten magiczny odgłos powoli zasypiałam. Byłam już prawie w krainie snów gdy poczułam jak mój chłopak bieże mnie na ręce a następnie kładzie chyba na łóżku a następnie przykrywa kołdrą.
-Dobranoc księżniczko.-poczułam jak całuje mnie w czoło potem co usłyszałam to ciche trzaśnięcie zamykanych drzwi. W cale nie miałam ochoty spać, może przed to mruczenie Logana tak ale teraz już nie. Leżałam tak i patrzyłam się tempo w sufit. Po jakimś czasie faktycznie zachciało mi się spać więc odwróciłam się na drógi bok, zamknęłam oczy i próbowałam wyobrazić sobie jak będzie wyglądał biwak. Gdy mi się to udało chwilę potem zasnęłam. Miałam olropny sen... pełno krwi, wybuchów i innych strasznych rzeczy. W śnie coś mnie goniło... jakiś potwór. Gdy to coś zagoniło mnie do ślepego zaułka zbliżyło się aby mnie zabić obudziłam się z krzykiem. W tej samej chwili do pokoju wbiegł Logan.
-Camill co się dzieje?-zapytał tuląc mocno mnie do siebie
-Miałam zły sen.-powiedziałam przez łzy
-Spokojnie... nic ci nie grozi.-uśmiechnął się całjując mnie w czoło i ocierając pojedyńczą łzę
-Logan... możesz spaće ze mną?-spytałam niepewnie
-Jasne.-powiedział krótko. Położył się obok mnie ale wcześniej otulił nas kołdrą.
*Carlos*
-Carlos... ehh jeżeli nie wieżysz mi w takiej sprawie to w jaki sposób mam mieć wobec ciebie zaufanie?-spytała stojąc w takiej pozyscji jak na początku
-Miranda... ja... przepraszam...-wyszeptałem tak cicho, że ledwo sam to słyszałem
-Wiesz co... daj już spokój... zapomnij o nas, o mnie. To już koniec.-powiedziała odwiązując chustę i żucając ją na ziemię, chciała już wyjść ale złapałem ją za rękę
-Zostań. Proszę.-wyszpetałem
-Zostaw mnie. A pistolet możesz mnie zatrzymać.-rzuciła oschle i wyszła trzaskając za sobą drzwiami
-Kochan cię.-powiedziałem bezgłośnie i usiadłem załamany na kanapie. Kątem oka zobaczyłem, że Miranda zostawiła swoją torebkę. Wziąłem ją do ręki i przejżałem zawartość. To co tam znalazłem zaskoczyło mnie, otóż w środku było kilka odznak wojskowych, zdjęcie małej dziewczynki tulącej się do wojskowego. Ten przedmiot wywołał na mojej twarzy mimowolny uśmiech. Zastanawiało mnie jedno... skąd ona miała ten pistolet!? Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Z ukrytej kieszeni w torebce mojej byłej dziewczyny wyleciało jakieś opakowanie. Wziąłem je do rąk i otworzyłem. W środku znajdował się coś na wzór dowodu. Przeczytałem napis na tym przedmiocie: "Półkownik sił powietrznych- Miranda Simons". Zatkało mnie to... Miranda służyła w lotnictwie!? A ja o tym nie wiedziałem. Siedziałem tak i patrzyłem się w owy przedmiot gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Jednym słowem zaprosiłem osobę do środka. Do środka weszła Miranda, widocznie przypomniała sibie o torebce
-Zapomniałam torebki...-rzuciła i popatrzyła na mnie- Kto ci pozwolił to ruszać?-burknęła i zabrała torebkę wraz z zawartością
-Zaczekaj...proszę...-znowu złapałem ją za rękę gdy chciała wyjść z mieszkania
-Czego?-zapytała oschle. To było niesamowite jak po tym wszystkim zmieniła swoje zachowanie w stosunku do mnie
-Chciałbym cię przeprosić...-zacząłem spokojnie
-Niestety już na to za późno. Zdecydowałam!-krzyknęła i wyrwała się z mojego uścisku. Tym razem nie chciałem jej nigdzie puścić, stanąłem przed drzwiami i nie chciałem jej wypuścić
-Miranda prosze wysłuchaj mnie!-podniosłem głos
-Dobra, mów.-niechętnie zniżyła ton
-Wybacz mi. Kocham cię i nie wiem co we mnie wstąpiło.-tylko to potrafiłem w tej chwili powiedzieć
-Ja... mam już tego wszystkiego dosyć.-jej twarz zalała się łzami, dziewczyna mimowolnie przytuliła się do mnie
-Już dobrze.-rzekłem spokojnie. Gdy dziewczyna odsunęła się o de mnie popatrzyłem jej w oczy i czule pocałowałem. Tym razem nie sprzeciwiała się... widocznie chciała tego tak samo jak ja...
-Próbujemy od nowa?-spytałem gdy się od siebie oderwaliśmy
-Możemy.-odpowiedziała obojętnie ale w jej głosie dało się wyczuć nutkę radości
-Możesz mi coś wyjaśnić?-spytałem najdelikatniej jak tylko potrafiłem bo nie chciałem wywołać kolejnej kłótni
-Emmm zależy o co chodzi...
-Skąd miałaś ten pistolet?-w końcu wyrzuciłem to z siebie
-Ehhh... kiedyś jakieś zbiry napadły na mnie, po tym napadzie trafiłam do szpitala w stanie krytycznym ale moi rodzice olali mnie... jedyną osobą która cały czas mnie wspierała był mój stryj- Leon. Od tamtego wypadku zawsze noszę ze sobą broń w torebce.-odpowiedziała spokojnie
-No a to zdjęcie, odznaki i ta plakietka?-moja ciekawość wzięła górę... musiałem to wiedzieć za wszelką cenę...
__________________________________________________
Proszę bardzo kolejny rozdzialik. W poprzednim zapomniałam wyjaśnić skąd Miri miała tego gnata (pistolet) więc wyjaśniłam go w tym rozdzialiku. Sorki wielkie, że nie dodałam trzeciego punktu widzenia kolejnej postaci ale nie miałam pomysłu... tak więc napisałam tylko dwa ponky widzenia postaci...
~Sonny
Pułkownik sił powietrznych?? WoW, ale wymyśliłaś ;) Nieźle. Zrobi się coraz ciekawiej. Bardzo mi się podobał ten rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na nn :**********
Pozdrawiam Stelss :********
Wooow jestem zaskoczona :O, dawno nie wchodziłam na twojego bloga, ale już nadrobiłam zaległości :D, teram będę wchodzić regularnie :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nn ;*************************************************************
Super. Jak tak można? Czekam xo
OdpowiedzUsuń