poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 13

*Logan*
-Camille i jak się czujesz?-zapytałem gdy podałem jej herbatę
-Logan już ci mówiłam, że dobrze. Niepotrzebnie się martwisz.-westchnęła i wzięła łyk napoju
-No tak... ale...-nie zdążyłem dokończyć bo Camille mi przerwała
-Logan słońce daj już spokój i siadaj na kanapie.-zaśmiała się i popatrzyła na mnie rozbawiona
-Baby...-bąknąłem i usiadłem w miejscu wskazanym przez Camille
-A tobie co?-zapytała moja dziewczyna
-Eeeee nic.-wyszczeżyłem się głupio bo skapnąłem się, że Cam usłyszała to co powiedziałem
-Dobra. Dzisiaj ci daruję.-zaśmiała się cicho
-A niby czemu? Normalnie już bym dostał zjebkę.-popatrzyłem pytającym wzrokiem na moją dziewczynę
-A sama nie wiem... -powiedziała wesoło
-Wiesz jak ja cie kocham? Chyba nie wiesz jak bardzo.-rzekłem i wziąłem Camille na kolana
-Wiem Logan wiem.-powiedziała spokojnie i wtuliła się we mnie. Gdy tak siedzieliśmy poczułem jak samotna łezka spadła mi na rękę.
-Camille czemu płaczesz?-zapytałem patrząc jej w oczy
-Płacze bo jestem szczęśliwa, że mam ciebie.-wyszeptała
-Ja też się cieszę, że mam ciebię.-uśmiechnąłem się lekko i delilatnie musnąłem jej usta
-Logan, mogę cię o coś zapytać?-rzekła mocniej się do mnie tuląc
-O co chodzi skarbie?-zaspytałem głaszcząc ją po głowie
-Co poczułeś gdy zobaczyłeś mnie nieprzytomną i leżącą w kałuży krwi?-powiedziała niepewnie i cicho
-Przeraziłem się. Nie mogłem przyjąć do wiadomości, że mogę cię stracić.-odpowiedziałem stanowczo ale delikatnie
-Dobrze wiedzieć.-rzekła. Może i nie widziałem jej twarzy ale czułem, że się uśmiecha.

*Miranda*
Bogu dzięki wszystko się ułożyło. James wrócił i od razu poszedł gdzieś z Szanon a ja i Carlos siedzieliśmy na kanapie w pokoju chłopaków i oglądaliśmy kolejny film. Mój bardzo pokręcony chłopak wybrał horror mając nadzieję, że go przytulę. Ale nic z tego, jak byłam małą dziewczynką zawsze ze starszym bratem oglądałam horrory więc uodporniłam się na te filmy. Gdy tak oglądaliśmy film Carlis powiedział, że idzie do łazienki a ja dalej śledziłam akcję na ekranie. Już miała być najlepsza scena w tym filmie bo tak się składa, że znam ten film na pamięć. Więc już miała być najlepsza scena gdy ktoś za moimi plecami krzyknął tak głośno, że aż podskoczyłam i wylądowałam na stoliczku stojącym przed kanapą. Wstałam ze stoliczka i posłałam Carlosowi mordercze spojrzenie.
-Zabije durnia!-krzyknęłam zła... abo raczej wściekła
-Miranda wybacz, kochanie moje. No przepraszam no. Chciałem tylko zrobić ci kawaj. A skąd ja miałem wiedzieć, że polecisz na stoliczelk.-powiedział robiąc minkę zbitego psiaka.
-No dobra ale moja zemsta cię dopadnie.-zaśmiałam się sztańsko i wróciłam do oglądania filmu. Carlos usiadł obok mnie i przytulił mnie do siebie całując w czoło.
-Ciekawi mnie jaką zemstę wymyślisz...-zaczął spokojnie
-Uważaj bo skończysz tak jak James.-powiedziałam
-Chyba nie stoisz za tym?-zapytał podejrzliwie
-Nie!-krzyknęłam chcąc potwierdzić swoją niewinność
-Miranda... nie wieżę ci.-powiedział. Te słowa mnie załamały, zwiesiłam głowę a moje oczy zalały się łzami
-Jak mi nie wieżysz to proszę. Domyśl się co masz z tym zrobić!-rzuciłam mu pistolet, zawiązałam sobie oczy chustą i odwróciłam się do niego plecami. Tym zachowanien chciałam udowodnić mu swoją niewinność, chciałam aby wiedział, że może mi sprzedać kulkę w głowę a ja i tak będę mówić, że jestem niewinna. Po chwili w mieszkaniu rozległ się huk strzału, ale odziwo Carlos wycelował w sufit a nie we mnie
-Nie mogę tego zrobić-powiedział i usłyszałam jak żuca broń na ziemię
-A niby czemu nie?-powiedziałam praktycznie bez emocji
-Bo cię kocham-rzekł spokojnie
-Carlos... ehh jeżeli nie wieżysz mi w takiej sprawie to w jaki sposób mam mieć wobec ciebie zaufanie?-zapytałam stojąc w pozycji jak na początku

*Kendall*
-Ktoś tu tęskni za mamusią.-zaśmiałem się i pozwoliłem Liptonowi wskoczyć na tapczan
-Skoro ja jestem jego mamusią to kim jest tatuś?-zapytała głaszcząc zwierzaka
-Chyba ja...-zaśmiałem się wesoło i przytuliłem Jo. Dziewczyna popatrzyła na mnie dziwnie i zapytała:
-A kiedy to się stało?
-Sam nie wiem... może wczoraj, może dzisiaj?-odpowiedziałem na jej pytanie. Jo jedynie skarciła mnie wzrokiem ale kącik jej ust był uniesiony lekko w górę
-Idiota!-burknęła i oberwałem z kapcia w głowę
-Jo!-krzyknąłem ze śmiechem i pocałowałem ją w policzek
-Wiem jakie mam imię.-odpowiedziała i uśmiechnęła się wesoło
-Kochanie...-zamruczałem całując ją delikatnie w usta
-Kendall-zachichotała
-No co? Przeciesz nic takiego nie robię.-odpowiedziałem muskając ustami jej szyje
-Lipton daj buziaka tatusiowi!-Jo zawołała psa, który zaczął lizać mnie po twarzy
-To zagranie poniżej pasa!-zaśmiałem się i wziąłem zwierzaka na ręce
-Oj uspokuj się.-odpowiedziała rozbawiona
-Nie. Tfu!-zacząłem wycierać z twarzy resztki śliny Liptona
-A jak dam ci buziaka?-powiedziała pokazując swój biały uśmiech
-A to zależy...-pokręciłem głową i popatrzyłem w podłogę
-Misiek, nie fochaj się na mnie.-powiedziała to tak niewinnie, pięknie i słodko
-Dobrze kochanie.-rzekłem spokojnie tuląc do siebie Jo
__________________________________________________
Wybaczcie, że tak długo nic nie pisałam. Macie pełne prawo mnie za to zabić. Sama nie wiem co się ze mną teraz dzieje, jak mam wenę to nie chce mi się pisać a kiedy chce mi się pisać to nie mam weny {°_°}"... po prostu skończę pisać i zabiorę się za kolejny rozdział

~Sonny <3333

1 komentarz:

  1. Ohhh Carlos trochę więcej wiary we własną dziewczynę. Ale moment, moment, Skąd ona miała pistolet?? Hę?? chyba, że zapomniałam jakiegoś fragmentu z poprzednich rozdziałów, lecz wątpię. domagam się wyjaśnień! Kendall to slodziak hehehe ;) Kocham zatroskanego Logana *.*
    Czekam niecierpliwie na nn :**********
    Pozdrawiam Stelss :*********

    OdpowiedzUsuń