sobota, 1 marca 2014

Rozdział 1

*Kendall*
Był słoneczny letni dzień, Bitters robił to co uwielbiał czyli uprzykżał życie innym ludzią. James znowu prubował poderwać Jenniferki, Carlos skakał na bombę do wody natomiast Logan nadal próbował zaprosić Camille na randkę ale niestety niezbyt mu to nie wychodziło. Ja tym czasem stałam przy recepcji czekając na Jo, ostatnio niewiedzieć czemu bardzo żadko spędzaliśmy ze sobą czas więc chciałem to naprawić. Gdy tak czekałem przemyślałem wiele żeczy, może tak żadko się widujemy bo ona chce ze mną zerwać? może jej się znudziłem?....nie nie co ja myślę, Jo taka nie jest a gdyby nawet chciała ze mną zerwać to by mnie nie unikała tylko powiedziała by mi to prosto z mostu. Po jakimś czasie z windy wyło niła się Jo, byłem taki szczęśliwy, że z nowu ją widzę ale jednak w głębi duszy bałem się tego spotkania. W końcu gdy podeszliśmy do siebie Jo zaczęła rozmowę.
-Kendall ja ja przepraszam, że cię unikałam.-powiedziała smutna i odwróciła głowę.
-Jo co się dzieje?-zapytałem z troską i odwróciłem jej głowę tak aby patrzyła na mnie, ona jednak znowu popatrzyła w podłogę a jedna samotna łezka spłynęła po jej policzku.
-Jo co ci jest?-rzekłem ocierając kciukiem jej łzę. Dziewczyna jednak nic nie mówiła i nadal patrzyła w podłogę ze smutnym wyrazem twarzy. Po pewnym czasie Jo odezwała się ale nadal była przygnębiona.
-Kendall, ja wyjeżdrzam.-powiedziała i zaczęła płakać, to co usłyszałem kompletnie mnie zatkało, mocno przytuliłem dziewczynę i pogłaskałem ją po wlosach, w końcu odezwałem się.
-Jo ale czemu wyjeżdrzasz? Ja...nie chcę cię stracić.-wyjąkałem
-Chodzi o to, że mój tata nie ma pieniędzy na opłacenie czynszu a moja pensja aktorki ledwo co starcza.-wydusiła ze smutkiem, nie wiedziałem co powiedzieć. Zacząłem intensywnie myśleć. W końcu postanowiłem, że Jo zamieszka razem z nami.
-Kochanie mam pomysł.-uśmiechnąłem się zawadiacko i widocznie to poprawiło chymor mojej ukochanej.
-I co wymyśliłeś?-rzekła podekscytowana
-Zamieszkasz u nas.-odpowiedziałem
-A...ale Kendall gdzie ja będę spała i co na to twoja matka?-zdziwiła się
-Będziesz spała albo u mnie wpokoju, mam jedno wole łużko, albo na rozkładanej sofie.-uśmiechnąłem się
-Ale co na to twoja mama?-zapytała Jo lekko zasmucona.
-Nie przejmój się moja mama cię uwielbia i na pewno się zgodzi.-uśmiechnąłem się zawadiacko i puściłem do niej oko.

*Jo*
Trochę byłam zszokowana propozycją Kendalla, aby spać razem z im w jednym pokoju. No cóż czemu  nie, kocham go i wiem, że on nigdy nie zrobił by mi krzywdy bo mnie kocha. Popatrzyłam na Kendalla lekko zamyślona gdy usłyszałam jego głos.
-To idziemy do mojej mamy zapytać się czy możesz u nas mieszkać?-zaproponował i chwycił mnie delikatnie za rękę i uśmiechnał się lekko
-Tak.-odwzajemniłam uśmiech i poszliśmy do pani Knight. Gdy byliśmy przed mieszkaniem Kendalla i reszty zawachałam się lekko ale mój chłopak dodał mi otuchy. Gdy weszliśmy do środka pani Knight siedziała na kanapie i oglądała telewizję.
-Mamo...musimy pogadać...-zaczał Kendall
-O co chodzi?-zapytała jego mama z lekkim strachem w głosie
-Mamo bo widzisz Jo musi wyjechać na zawsze a ja nie chcę jej stracić...-próbował przejść do sedna sprawy a ja nadal nic się nie odzywałam.
-I chcesz aby Jo tutaj zamieskzała?-uśmiechnęła się pani Knight. My tylko pomachaliśmy znacząco głowamy- No w sumie czemu nie, zgoda niech Jo tu zamieszka.-uśmiechnęła się kobieta.
-Mamo dzięki.-uśmiechnął się Kendall i przytulił swoją matkę
-Bardzo dziękuje prosze pani.-skinęłam lekko głową
-Oh nie ma za co dzieci.-uśmiechneła się kobieta a po chwili dodała.-Jo idź po swoje rzeczy i  się rozpakuj-dodała
-Dobrze.-uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z mieskzania gdy szłam doswojego pokoju usłyszałam głos Kendalla
-Jo zaczekaj pomogę ci.-uśmiechnał się i poszliśmy do mnie. Gdy byłam spakowana porzegnałam się z tatą który musiał wracać do mamy, my następnie poszliśmy do pokoju Kendalla abym mogła się rozpakować gdy wszystko było zrobione niepsodziewanie do pokoju wpadł przerażony James...
________________________________________________________
Przerwa w najlepszym momęcie, mam nadzieję, że mnie nie zbaijecie no ale cóż rozdział drugi będzie za jakiś czas, albo w tedy kiedy wena mnie natchnie. Buziaczki Sonny :*****