piątek, 30 maja 2014

Rozdział 23

*Jo*
-"Ta historia przydarzyła mi się na prawdę kiedy miałam jakieś 11 lat. Szybko tego nie zapomnę.A było to tak : Pewnej nocy rysowałam do późna. Była ok. 22 30. Postanowiłam zejść na dół bo mam dwu piętrowe mieszkanie. Przy schodach stała bramka którą trzeba było przeskoczyć. Było tylko jedno ale byłam niska. Przechodząc spojrzałam w głąb ciemnego korytarza. Zobaczyłam tam małą dziewczynkę w koszuli nocnej i krótkich prostych włosach. Zamarłam. Głos w mojej głowie powiedział że nie mam się czego bać. Można powiedzieć że od razu o tym zapomniałam. Zeszłam na dół do rodziców jak by nigdy nic. Powtarzało się to wiele nocy. Za każdym razem miałam wrażenie że to się do mnie zbliża. Aż pewnej nocy była bardzo blisko i wyciągnęła do mnie rękę. Dopiero wtedy do mnie dotarło że to coś nie z tej ziemi. Zaczęłam krzyczeć a to znikło. Rodzice szybko przybiegli i położyli mnie spać do ich łóżka. Całą noc nie spałam. Rano gdy się obudziliśmy zobaczyłam że bramka jest wyrwana ze ściany! Potem było już spokojnie. Ale za kilka tygodni przyszła do mnie na noc moja BBF. Gdy wyszła nocą do toalety zaczęła krzyczeć. Przerażona opowiedziała mi że widziała ducha. Powtarzało się to z kilkoma innymi dziewczynami. Najgorsze jest to że rodzice nie chcą sie ze mna przeprowadzić."-Kate zakończyła swoją straszną historię, może sama opowieść nie była taka straszna ale głos jakim to mówiła mroził krew w żyłach. Chciałam przytulić się do Kendalla ale zamiast ciepłego ciała mojego chłopaka poczułam tylko zimną pustkę. Rozejrzałam się w koło i zauważyłam, że Logan i Carlos też zniknęli. Poinformowałam o tym Camille oraz Mirandę, dziewczyny zaniepokoiły się i zaczęły nerwowo przeczesywać wzrokiem otoczenie. W pewnym momęcie zauważyłem, że Kate zniknęła. Wstałam z ziemi i ruszyłam w kierunku lasu aby jej poszukać. Niestety nikogo z zagubionych nie znalazłam. Postanowiłam wrócić do dziewczyn. Na moje nieszczęście one też zniknęły. Rozejżałam się w koło i momętalnie zawiał wiatr, który zgasił ognisko. Spojrzałam w kierunki namiotów i moim oczon ukazała się jakaś postać. Po sylwetce można było wywnioskować, że był to mężczyzna. Postać podeszła do mnie na tyle blisko, że prostując rękę mogłam dotknąć twarzy tego tajemniczego mężczyzny. Niestety było tak ciemno, że nie widziałam jego twarzy. Po chwili przybysz położył dłoń na moim policzku i przybliżył się tak, że między nami była minimalna przestrzeń. Mężczyzna przybliżył swoją twarz do mojej i przytknął swojw uata do moich. Próbowałam się wyrwać ale złapał mnie mocno za ręce. Jego pocałunki były nieokiełznane, dzikie, do granic możliwości przesiąknięte namiętnością. Całował mnie wiele razy ale za każdym razem stawiałam opór, wyrywałam się, kopałam, ani razu nie odwzajemniłam pocałunku. W końcu przestał i przybliżył soje usta do mojego lewego ucha.
-Fiel a su hombre.-szepnął i odszedł idąc w kierunku lasu. Stałam nieruchomo i analizowałam jego słowa. Gdy przypomniałam sobie ich znaczenie poczułam ukłucie w tylnej części głowy... poczułam jak ktoś energicznie mną potrząsa
-Jo wstawaj!-krzyczała osoba, po głosie zrozumiałam, że to Kendall. Otworzyłam oczy i zobaczyłam mojego ukochanego blondaska.
-Co się stało?-spytałam zdezorientowana
-Po 10 strasznej histori usnęłaś, potem zaczęłaś krzyczeć więc postanowiłem cię obudzić.-powiedział spokojnie
-Aha...
-A co ci się śniło?-spytał zaciekawiony
-Koszmar ale opowiem ci go później.
-Szkoda.-mruknął zawiedziony i spuścił głowę. Chyba chciał abym opowiedziała mu to teraz, ale nie chciało mi się.
-A gdzie Logan i Camille?-spytałam bo zauważyłam, że ich nie ma
-Poszli do swojego namiotu.-Kendall zaśmiał się cichutko i poruszył zabawnie brwiami. Nc nie odpowiedziałam tylko zganiłam go wzrokiem.

*Suzan*
-James idziesz?-zawołałam mojego chłopaka
-Zaraz.-odpowiedział i po chwili zjawił się obok mnie- Jesteś pewna, że chcesz zamieszkać sama?-spytał z troską w głosie
-Tak James. Jestem tego pewna.-odpowiedziałam, chłopak złapał mnie za rękę i razem poszliśmy do samochodu. Dom który kupiłam był umeblowany, wystarczyło tylko przenieść tam moje rzeczy. Dzisiaj trzeba zanieść tam tylko jedno pudło i wszystko będzie gotowe. Początkowo James nie chciał abym mieszkała sama, próbował odciągnąć mnie od tego pomysłu jednak po dłuższych proźbach zgodził się. W końcu dojechaliśmy do mojego nowego domu. Zwykły dwu piętrowy budynek, ze średnim ogrodem- przynajmniej tak mnie poinformowano. Wyjęłam klucze z torebki i podałam je Jamesowi. Chłopak otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Wzięłam karton, który nie był ciężki, ważył chyba tylko kilogram. Nic dziwnego, miałam w nim tylko bieliznę. Szybkim krokiem poszłam do sypialni i postawiłam karton na podłodze. Niespodziewanie usłyszałam skrzypnięcie łóżka a następnie zadowilone pomruki Jamesa
-Ale masz wygodne łóżko!-powiedział i zamruczał jak kot. Zaśmiałam się w duchu i położyłan się obok mojego chłopaka
-Masz racje, jest mega wygodne.-mruknęłam tuląc się do niego
-Wiesz, że będę za tobą tęsknić.-powiedział po chwili ciszy- Zawsze kiedy się budziłem widziałem twoją uśmiechniętą twarz. A teraz? Obok mnie będzie tylko pustka-dodał zawiedziony
-Jak chcesz to możesz u mnie spać.-zaproponowałam. James nic nie odpowiedział tylko złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
-Emm... Suzan...-urwał w pewnym momęcie-... myślałaś kiedyś jaj to jest mieć dziecko?-dodał po chwili i położył swoją dłoń na moim brzuchu. Jego słowa zdziwiły mnie totalnie
-Eee dziecko?-spytałam z niedowierzaniem
-No tak, fajnie by było zostać ojcem. Mieć synka albo córeczkę, albo nawet bliźniaki. Patrzeć jak dorasta, pierwszy uśmiech, pierwsze ząbki, pierwsze słowo... to było by cudowne.-powiedział z wyczuwalną radością w głosie
-Ale ja nie jestem pewna czy jestem gotowa na dziecko...-odpowiedziałam smętnie jeszcze bardziej tuląc się do chłopaka
-Ale czy ja mówię, że teraz? Chodziło mi o to, że np. za kilka lat. Zaczekam aż będziesz gotowa. Nie zmuszam cię do tego.-szepnął muskając ustami moje ramie, przez ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Przymknęłam oczy i napawałam się tą cudowną chwilą.
-Ale ja mam szczęście, James jesteś strasznie kochany. Nawet nie wiesz jak tęskniłam za tobą w Seattle.-szepnęłam i usiadłam na łóżku
-A myślisz, że ja za tobą nie tęskniłem? Wszyscy mówili abym o tobie zapomniał, abym znalazł sobie inną. Ale ja nie chciałem innej kocham ciebie i tylko ciebie.- powiedział a z moich oczu popłynęły łzy. To co powiedział James było takie słodkie. Teraz wiedziałam, że kocha mnie bezgranicznie

*Logan*
-Camille, skarbie.-delikatnie szturchnąłem moją księżniczkę w ramię. Od dłuższego czasu siedzimy w ciszy. No ja siedzę i nudzę się a moja królewna czyta książkę. Raz po raz chciałem zobaczyć co ona czyta ale za każdym razem gdy spojrzałem w tekst zamykała książkę. W końcu zniechęcony jej zachowaniem zadzuciłem na siebie koc tak, że nie było mnie widać. Siedziałem tak i mruczałem pod nosem  niezadowolony z braku bliskości mojej ukochanej. Po jakiejś godzinie, a może i dłużej, poczułem jak ktoś unosi koc a następnie poczułem drobne rączki obejmójące moje ramie. Odwróciłem głowę w prawą stronę i zobaczyłrm moją kochaną Camille. Dziewczyna mocno się we mnie wtuliła, widocznie było jej wygodnie... z resztą nie tylko jej. Ja również czułem ciepło bijące od jej drobnego ciała. W końcu odważyłem się i delikatnie pochyliłem głowę w stronę jej ust. Najpierw pocałowałem ją delikatnie, ledwo wyczuwalnie. Kolejne pocałunki były coraz bardziej odważne. O dziwo Camille oddawała pocałunki równie mocno co ja. Po jakimś czasie poczułem narastające ciepło. Moja dziewczyna chyba też to poczuła bo odrzuciła koc na bok i zawiesiła swoje ręce na mojeh szyi. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem jeszcze bliżej siebie. Po chwili zrozumiałem do czego może między nami dojść. Odsunąłem się od niej i usiadłem kawałek dalej.
-Zrobiłam coś nie tak?-spytała zawiedziona
-Nie skarbie, chodzi o to, że... że... ehh ja po prostu boję się, że zrobię ci krzywdę. A nie chcę tego. Jesteś po prostu jak motylek, delikatna, piękna pod każdym względem. Na prawde boję się, że zrobię ci krzywdę i będę tego żałował.-powiedziałem i schowałem twarz w dłonie. Mimowolnie z moich oczu wydobyły się pojedyńcze łzy. 
-Logan, przeciesz wiem, że nigdy byś mnie nie skrzywdził. Ufam ci bezgranicznie.-powiedziała a na mojej twarzy znowu zagościł uśmiech, popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się jeszcze szeżej.
-Camille, może wybierzemy się na spacer?-spytałem, miałem nadzieję, że się zgodzi bo inaczej ta niespodzianka nie wypali...
__________________________________________________
No i w końcu rozdział napisany. Wiem, że kiczowaty ale to dopiero wstęp do tego co ma się nie długo wydażyć :) Krótko mówiąc ta akcja z Jaredem to był dopiero początek :D Dobra muszę się wziąć za referat na bilolę (akurat ssaki więc to łatwe), miłego dnia wszystkim życzę ;*

~Sonny <3333

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 22

~*~tydzień później~*~

*James*
Zachowałem się jak ostatni debil. Zamiast walczyć o Suzan pozwoliłem jej odejść... jestem zwykłą p***ą w rurkach a nie mężczyzną. Prawdziwy facet walczył by o swoją ukochaną. Całkowicie straciłem chęć do życia, miałem totalną depresję. Całe dnie przesiadywałem w swoim pokoju. Nie obchodziło mnie nawet Gustavo, który był wściekły tym, że nie pojawiam się na próbach. Miałem to najzwyczajniej gdzieś. Nie obchodziło mnie nawet, to że nic nie jem i nie piję...
-James wyjdź proszę z pokoju. Zjedz coś. Proszę cię.-usłyszałem głos matki Kendalla. Nie odpowiedziałem nic. Wszyscy myślą, że przesadzam. Mówią, że za jakiś czas znajdę sobie inną... ale ja nie chcę innej, kocham Suzan i tylko ją...
-James. Jesteś tam?-usłyszałem znajomy głos. Nie mogłem w to uwieżyć... myślałem, że to tylko sen i za chwilę się z niego wybudzę-James... otworzysz?-znów usłyszałem tą anielską barwę głosu. Przymrużyłem oczy i starałem się przekonać samego siebie, że to tylko sen. Niestety na próżno, jakaś część mnie krzyczała "Otwórz te piepszone drzwi!!!".  W końcu ta nieugięta część mnie wygrała. Wstałem i resztaki sił podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Moim oczom ukazała się ta przepiękna i delikatna istotka, która zamieszkała w moim sercu, już na zawsze.
-Suzan...-szepnąłem i przytuliłem ją do siebie. Tylko tego potrzebowałem, mojej ukochanej Suzan, która zawsze swoją obecnością dodawała mi skrzydeł. Momętalnie poczułem się lepiej, jagby wszystkie zmartwienia odeszły precz...
-Tęskniłam-powiedziała cichutko i jeszcze bardziej wtuliła się we mnie. Chciałem cieszyć się tą chwilą jak najdłużej, niestety nie było mi to dane. Dziewczyna zrobiła krok w tył i stała tak ze spuszczoną głową
-Kochanie, co się stało?-spytałem z troską i lekkim strachem. Suzan nic nie powiedziala tylko delikatnie się uśmiechnęła. Podeszła do mnie powoli a następnie ucałowała w policzek. Popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się lekko. Teraz cieszę się, że nie pojechałem na biwak razem z chłopakami.

*Miranda*
-Skarbie kiedy będziesz gotowa? Wszyscy na ciebie czekamy!-krzyknął Carlos. Tak zgadza się. Dzisiaj jedziemy na biwak i to na 10 dni!!! Tak się cieszę. Logan i Cam wszystko załatwili. Ale gdyby zabrakło jedzenia przecież będzieny nocować w lesie... więc będzie co jeść.
-Zaraz schodzę!-odkrzyknęłam. Spakowałam ostatnią bluzkę do plecaka i wyszłam z mieszkania.
-No w końcu! Myślałem, że cię grizzly zjadł!-zaśmiał się Carlos. Nic nie odpowiedziałam tylko wsiadłan do busa, którym mieliśmy jechać do lasu. Pojazdem kierował Logan, obok niego siedzieli chłopacy. Jako, że do lasu mieliśmy jakieś cztery godziny drogi chłopcy wymyślil konkurs karaoke. Razem z dziewczynami zgodziłyśmy się. Zrobiliśmy loswanie.  Kolejność była następująca: Jo, Kendall, ja, Carlos, Camille, Logan. Jo zaśpiewała swoją piosenkę "Love Alone", Kendall i Logan połączyli siły i zaśpiewali "Next Step", ja wybrałam piosenkę pt."Bam". Camille wycofała się w ostatnim momencie tłumacząc, że nie potrafi śpiewać, natomiast Carlos zaśpiewał "Electrico". Nim się obejżeliśmy byliśmy przed lasem. Logan zaparkował busa w niewidocznym miejscu a następnie szliśmy przez las. W końcu dotarliśmy na miejsce. W środku lasu znajdowała się polanka z jeziorem. Od razu wyciągnęłam z plecaka dwie grube liny.
-Po co ci to?-spytał Kendall
-Zawiąrze je na gałęziach drzew przy jeziorze i będzie można się na nich rozchuźdać a potem wskoczyć do wody.-uśmiechnęłam się
-Dobra. Ja, Carlos i Kendall stawiamy namioty a wy idziecie po drewno.-powedział Carlos
-No dobra ale jak będziemy spać?-spytała Camille
-Ty i ja, Miranda i Carlos , Jo i Kendall.-powiedział Logan
-Dobra to my idziemy.-powiedziałam i poszłyśmy pozbierać trochę drewna. Po 30 minutach wróciłyśmy. To co uzbierałyśmy w lesie położyłyśmy obok naszych toreb i poszłyśmy do chłopaków.
-Jeszcze nie rozstawiliście namiotów?!-spytałam zdziwiona
-No... yyy... ten... tego...-zaczęli się jąkać
-Dobra ja to zrobię a wy rozpalcie ognisko. Zaczyna się ściemniać.-rzuciłam i zaczęłam stawiać namioty. Zajęło mi to chyba z 10 minut. Po skończonej pracy usiadłam na trawie i przymknęłam oczy i cieszyłam się spokojem i ciszą. Niestety nie na długo. Niespodziewanie usłyszałam krzyki Logana. Przewróciłam oczami i wróciłam do reszty.

*Camille*
Minęła 22 i chłopakom zaczęło odbijać, szczególnie Loganowi. Woda w jeziorze była zimna a ten jak gdyby nigdy nic wrzucił mnlie do zbiornika.
-Logan zabiję cię!!!-wrzasnęłam wściekła wystawiając głowę ponad wodę
-Ja też cię kocham skarbie.-uśmiechnął się, wskoczył do wody i podpłynął do mnie
-Spadaj szatanie-mruknęłam o odepchnęłam go od siebie
-I'm satan!-zaśmiał się złowieszczo i przyciągnął mnie do siebie po czym pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się tylko i spojrzałam w jego cudowne oczy, od razu zapomniałam o całym świecie.
-Już się nie gniewasz?-spytał zaskoczony. Nic nie odpowiedziałam tylko pocałowałam go na "tak"- Taka odpowiedź mi pasuje-mruknął mi do ucha. Patrzyliśmy na siebie przez jakiś czas gdy rozległ się krzyk Losa
-Ej wy. Zakochani, chodźcie będziemy opowiadać sobiw straszne historie!!!-krzyknął. Szybko wyszliśmy z wody i przebraliśmy się w czyste ciuchy. Kiedy odkładałam torbę- tą w której miałam ubrania- coś poruszyło się w torbie Kendalla.
-Wypuście mnie!!! Bateria w telefonie mi padła!!!-od razu rozpoznałam te krzyki. Zawołałam resztę a gdy wszyscy się pojawili Kendall otworzył torbę i naszym oczom ukazała się Katie
-Heeej...-uśmiechnęła się
-K... gdzie moje ubrania!?-krzyknął Kendall dokładnie przeszukując zawartość torby
-No a jak myślisz braciszku co się z nimi stało? Jakoś musiałam tam wejść.-Katie uśmiechnęła się i jak gdyby nigdy nic usiadła przy ognisku
-No... po prostu... aaa nie ważne.-machnął ręką i wszyscy usiedliśmy przy ognisku.
-Słyszałam, że będą straszne historie.-młoda poruszyła zabawnie brwiami i karzdego z nas zmierzyła wzrokiem- Tylko, żebyście się w gacie nie zesikali-dodała i zaczęła myśleć nad jakąś straszną historią.
__________________________________________________
Hej wszystkim. Wiem, że przez dłuuugi czas nic się tu nie pojawiało a to tylko dla tego, że ostatnio moi nauczyciele co lekcje robią nam kartkówki. Dodatkowo w tym tygodniu codziennie mam test. Dzisiaj miałam polaka a jutro z chemi -,-" Nie no wiem, że ten rozdział jest do kitu i w ogóle ale pisałam go na szybko...

~Sonny <3333