piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 18

*Suzan*
Gdy tylko Jared i mój brat wyszli z mieszkania. Podeszłam do szafy i powoli ją otworzyłam. I jak ja to wyjaśnię Jamesowi, niestety ten pierdolony sekret się wydał! Stałam przed nim jak idiotka.
-Spokojnie. Będzie dobrze. Spakujesz się i pojedziemy do mnie.-rzekł tuląc mnie do siebie. W tym momęcie nie wytrzymałam, od tylu lat zbierałam w sobie żal, gniew i rozpacz. Teraz wiedziałam, że dłużej w sobie tego nie utrzymam. Jeszcze mocniej wtuliłam się w mojego ukochanego i pozwoliłam sobie na chwilę słabości, wyrzucałam obelgi pod adresem mojego brata i pod wpływem emocjii wykrzyczałam całą prawdę jaką dotychczas skrywałam.
-Spokojnie, spakuje cię i nigdy więcej nikt cię nie skrzywdzi.-rzekł i usłyszałam jak pakuje moje ubrania. Kiedy wszystko było spakowane pośpiesznie wyszliśmy tylnymi drzwiami i zamówiliśmy taksówkę. Jechaliśmy tak tylko 10 minut, gdy dotarliśmy do hotelu zapłaciłam kierowcy a następnie wzięłam kilka toreb i poszliśmy do mieszkania chłopaków. Odstawiliśmy torby na bok i usiedliśmy na kanapie.
-James, boje się...-wyznałam i wtuliłam się w mojego chłopaka
-Hej, nie masz się o co martwić. Ja już zadbam o to abyś była bezpieczna.-pocałował mnie w czoło. W tym momęcie zadzwonił mój telefon. Nie wiedziałam kto to więc odebrałam.
-Halo?
-Dorwę cię szmato. Pożałujesz tego!!! Masz to jak w banku!!!- odruchowo żuciłam telefonem
-Kto to był?-spytał James
-To on! To on!-krzyczałam a z oczu ciekły mi łzy

*Carlos*
Dziewczyny zrobiły sobie małą przerwę więc mogliśmy troszkę pogadać. No ale niestety. Po 10 minutach przyszedł jakiś mężczyzna z informacją, że na stołówce wybuchła wojna na jedzenie.
-Znowuuuu?!-jęknęła moja dziewczyna i szybko poszła na stołówkę, musiałem zobaczyć tą akcję i pobiegłem za nią. Kiedy weszliśmy do sali zobaczyliśmy totalny chaos. Miranda zwinnie przeszła między latającymi kawałkami jedzenia i weszła na stół. Myślałem, że puści tekst w stylu: "Chłopaki cisza, spokój.", jdnak myliłem się...
-Zamknąć mordy i ogarnąć się, chyba, że chcecie biegać po 100 kilometrów dziennie przez miesiąc!!!!!!-wrzasnęła na całe gardło i w jednej sekundzie zapadła zupełna cisza
-Ruszać tyłki i sprzątać. Ale już!-dodała spokojniej
-To już wiem czemu jesteś taka nerwowa.-zaśmiałem się wesoło
-Uważaj bo przekroczysz cieńką czerwoną.-pouczyła mnie
-Czyli jeszcze nie przekroczyłem?-zapytałem zdziwiony
-Nie. Jeszcze nie...-odpowiedziała już całkowicie spokojna
-Całe szczęście.-zaśmiałem się wesoło. Chciałem ją pocałować ale odsunęła się.
-Kotek. Ja nigdy nie całuję się w pracy.-rzekła stanowczo
-Noooo ale czemuuu?-jęknąłem
-Bo jak te mięczaki zobaczą, że jestem miła dla jakiegoś faceta to przestaną sie mnie słuchać.-uśmiechnęła się
-Aaaa, czyli muszę poczekać jak skończysz pracę aby cię pocałować?-burknąłem
-Tak. Zostało jeszcze 5 godzin-powiedziała i zaśmiała się złowieszczo

*Jo*
Kiedy zakończyliśmy pocałunek musieliśmy już wracać. Szliśmy ulicą, nie było żadnej żywej duszy. W pewnym momęcie Kendall puścił moją rękę i stanął na skraju krawężnika.
-Żegnaj... zawsze cię kochałem-rzekł iście teatralnym tonem a następnie skoczył z krawężnika
-Kochanie zmień dilera.-zaśmiałam się wesoło
-Ja już mam swojego jedynego dilera i nigdy go nie zmienię.-uśmiechnął się
-Mam być zazdrosna?-zachichotałam
-Nieee... chyba, że będziesz zazdrosna o samą siebie-uśmiechnął się pokazując swoje bielutkie ząbki
-To chyba nie wchodzi w grę.
-A teraz mój ulubiony cytat...-Kendall zrobił dramatyczną minę-... "matko boska, tata kupił żelazko"!-krzyknął z głupawym uśmiechem
-Taaa... to mam pewność, że jesteś chory psychicznie.
-No ale przeciesz za to mnie kochasz. Czyż nie?-mruknął mi do ucha
-O czyli twój atak minął?-spytałam zaciekawiona
-To chyba wystarczająca odpowiedź.-mówiąc to pocałował mnie namiętnie i długo. Kiedy się od siebie oderwaliśmy spojrzał na mnie tym swoim zawadiackim wzrokiem-Taka odpowiedź wystarczy?-dodał po chwili ciszy
-Lepszej nie ma.-uśmechnęłam się lekko i poszliśmy do Palm Woods (oczywiście Kendall spoważniał i ogarnął się)

__________________________________________________
Hejka, wiem, że chcecie mnie zabić za to, że przetrzymuję sprawę Jamesa i Suzan ale wynagrodzę wam to już nie długo. Albowiem mam szatański plan jak zakończyć wątek z bratem Suzan i Jaredem. I jeszcze jedna mała dość istotna sprawa... no chodzi o to, że po wywiadówce w szkole dostałam niezły ochszan i teraz mam szlaban na telefon i komputer (ewentualnie tylko w weekendy, święta i do szkoły) czyli krótko mówiąc będzie problem z pisanien opowiadań. Ale spokojnie ostatnio wena mnie nawiedziła i postanowiłam pisać rozdziały na przerwach w szkole, na religi i w tedy kiedy mam świetlicę. Dodatkowo w weekend napiszę kilka rozdziałów... więc wychodzi na to, że rozdziały będą pojawiać się tak samo jak poprzednio :D

~Sonny <333

3 komentarze:

  1. Wow! Miranda! Jejku, przywódca idealny hehe ;)
    I znowu problemy. Żal mi Suzan, tyle przeszła, ale cieszę się, że ma obok siebie Jamesa :)
    No i nasze gołąbki ^-^ Kendall ma głupawkę hahahaha xD
    Czekam na nn :*******
    Pozdrawiam Stelss :************

    OdpowiedzUsuń