sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 16

*Miranda*
Była 5:30 rano a ja jadłam właśnie śniadanko. Tosty i sok pomarańczowy.... mmm pychaaa. Siedziałam przy stole i kończyłam właśnie posiłek gdy zadzwonił mój telefon, był to Carlos.
-Hejka... nie muszę iść dzisiaj do pracy... tak mogę wpaść do ciebie przed pracą ale tylko na 10 minut... ja też cię kocham... pa-rozłączyłam się. Posprzątałam po sobie i wyszłam z domu. Poszłam do garażu i wsiadłam na mój motorek a następnie pojechałam do Carlosa. Stanęłam przed drzwiami do ich mieszkania i zapukałam do drzwi.
-Hej kochanie.-uśmiechnął się i gestem ręki zaprosił mnie do mieszkania
-To co chciałeś?-spytałam zaciekawiona
-No... ja... ten... tego-jąkał się a ja zaczynałam się domyślać o co mu chodziło
-Czy mój kochaś chciałby pojechać ze mną do pracy?-zachichotałam
-No... tak-uśmiechnął się
-Dzisiaj mamy tylko treningi...więc zgoda
-No to chodź!-krzyknął radośnie i pociągnął mnie za rękę. Wsiedliśmy na motor i po chwili byliśmy na miejscu. Przebrałam się w odpowiednie ubranie i poszliśmy dalej. Po drodze opowiadałam Carlosowi o tym wszystkim a gdy doszliśmy do hangarów zauważyłam moją kunpelę z pracy- Jennette.
-Carlos to Jennette. Jennette to Carlos-przedstawiłam ich sobie i zwróciłam się do przyjaciółki
-I jak ptaszyna?-uśmiechnęłam się
-Wystarczy tylko wskoczyć do środka i polecieć przestworza.-Jennette poklepała odrzutowiec i zaśmiała się wesoło.
-Dobra dawaj te pierdołki bo muszę się przelecieć.-uśmiechnęłam się a Jenn podała mi wszystkie potrzebne rzeczy. W końcu wsiadłam do środka, włączyłam silnik i wystartowałam... o matko jak się cudownie leciało, ta prędkość i w ogóle. Nagle jak za sprawą magicznego zaklęcia straciłam kontrolę nad nim.
-Miranda ląduj!!! Szybko!!-usłyszałam polecenie Jennette przez słuchawkę
-Dobra schodzę do lądowania. Pas jest wolny?!-próbowałam ustabilizować lot
-Tak.-usłyszałam odpowiedź i skierowałam odrzutowiec na pas. Bogu dzięki, że wszystko skończyło się dobrze.

*Logan*
-Camille zbieraj się!-ponagliłem moją dziewczynę. Dzisiaj miała mieć zdjęty gips ale tylko z ręki bo kość nogi była źle nastawiona więc musi dłużej ponosić gips.
-Dobra możesz wejść.-odpowiedziała a ja wszedłem do jej pokoju. Camille nadal nie mogła chodzić a za wózkiem nieprzepadała... albo raczej nienawidziła. Tak więc musiałem ją nosić ale sam to wymyśliłem a przt okazji mogłem trochę potrenować. Tak więc wziąłem Camille na ręce i zaniosłem do samochodu a następnie pojechaliśmy do lekarza. Cam trochę pomarudziła, że ma przekichane ale gdy lekarz zdjął jej gips ucieszyła się jak małe dziecko. Od razu wzięła kule i zaczęła chodzić po pokoju.
-I jak się czujesz?-spytałem bo widziałem, że jest uradowana
-Lepiej już być nie mogło!-pisnęła z radości
-No dobra mój skarbie chodź zanim coś sobie zrobisz.-zaśmiałem się i poszliśmy. Popatrzyłem rozbawiony na Camille, nareście była radosna, uśmiech na jej twarzy znowu powrócił. Szybko wsiadła do samochodu i wróciliśmy do Palm Woods.

*Suzan*
Przez następne godziny wyżucałam swoje żale w poduszkę. Złe wspomnienia wróciły. W końcu wstałam z łóżka i rękoma wyszukałam swoją szafkę nocną. Otworzyłam ją a ze środka wyjęłam żyletkę. Wzięłam owy przedmiot w dłoń i poobracałam kilka razy. W końcu przystawiłam swoją prawą rękę do przedmiotu. Przydusiłam żyletkę do skóry i wykonałam cięcie, nagle poczułam się lepiej... jagby część gniewu ze mnie uciekła. Wykonałam kolejne cięcie i kolejne i kolejne. Nareście poczułam się lepiej... sama nie wiem czemu ale samookaleczanie dawało mi pewien rodzaj błogości. Napawałam się euforią która ogarnęła moje ciało gdy usłyszałam coś a raczej kogoś...
-Nie powinnaś tego robić...-usłyszałam męski głos, przeanalizowałam dźwięk w głowie i stwierdziłam, że był to James
-Po co tu przyszedłeś co?! Chcesz patrzeć jak nisko upadłam?!-krzyknęłam płaczem
-Powiedz mi. Czemu to sobie robisz?-spytał spokojnie
-Nie zrozumiesz tego. Nikt mnie nie rozumie.-wyszeptałam
-Fakt. Nie rozumiem tego ale daj sobie pomóc-rzekł i poczułam jak siada obok mnie.
-James po co tracisz na mnie czas? Zawsze mógłbyś znaleźć sobie inną... lepszą.
-Zrozum ja cię kocham. I chcę ci pomóc, nie zostawię ciebie samej.-przytulił mnie i zaczął pocierać dłonią moje plecy. Poczułam się troszkę lepiej ale to nie zmienia faktu, że mam wyżuty sumienia...
-James... muszę ci coś powiedzieć.-po moim policzku spłynęło kilka łez ale James szybko je otarł i pocałował mnie w jeden policzek i drógi.
-Mów co tylko chcesz.-rzekł spokojnie i przytulił mnie jeszcze mocniej.
__________________________________________________
Stelss chciałaś to masz ale i tak szybko wam nie zdradzę tajemnicy Suzan haha. Wiem, że zabijecie mnie za to ale... chce jakoś tak... a sama nie wiem jak to wyjaśnić :)

~Sonny <3333

3 komentarze:

  1. No wiesz, a już myślałam, że Suzan wyzna mu prawdę, a tu nic. Jesteś zła, wiesz??? Ja chcę wiedzieć co ukrywa! Ahhh Carlos pewnie zadowolony, że Miranda wzięła go do pracy hehe ;)
    Czekam niecierpliwie na nn :**********
    Pozdrawiam Stelss :**********

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz? Dzięki, teraz będzie mnie to gryźć. Czekam!!! xo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytrzymaj godzinkę bo właśnie piszę kolejny rozdział. Hahha :)

      ~Sonny <3333

      Usuń