piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 26

*Jo*
- Długo będziesz się gniewać na Kendalla? - spytała Camille
- Nie wiem, ale chcę dać mu di zrozumienia, że czasem zwykłe "przepraszam" to za mało. - odparłam, moja przyjaciółka skinęła delikatnie głową i ukardkiem spojrzała na Logana.
- Czy między tobą a Loganem coś się wydarzyło? - spytałam z nienacka
- Nie, a czemu pytasz?
- Spójrz na swoją szyję. Prawa strona. - uśmiechnęłam się i podałam Camille lusterko
- O kurwa... - szepnęła i natychmiast zakryła miejsce na swojej szyi które było zakolorowane na czerwono
- A mówiłaś mi, że nie. - zaśmiałam się wesoło
- No co... - mruknęła zawstydzona
- Nic nic tylko... - nie dokończyłam bo podszedł do nas Kendall
- Umm Camille możesz zostawić nas samych? - zapytał nieśmiało. Dziewczyna jedynie skinęła głową i odeszła
- Jo, ja... jest mi tak strasznie przykro. - szepnął
- Powtarzasz się. - odparłam obojętnie
- Wiem ale jest mi tak stra... - nie dokończył bo chwyciłam go za koszulę, przyciągnęłam do siebie i pocałowałam
- Zamkniesz się już? - spytałam patrząc mu głęboko w oczy gdy oderwałam się od niego
- Mhm... - pokiwał twierdząco głową - Czyli mi wybaczasz? - dodał z nadzieją w głosie
- Pewnie, że tak wariacie. - uśmiechnęłam się i znowu go pocałowałam
- O matko, Jo. Podoba mi się sposób w jaki mi wybaczyłaś. - uśmiechnął się i popatrzył na mnie wesoło. W jednej chwili usłyszeliśmy krzyk Logana
- Kelly! Sprowadź pieski! Ja muszę popracować!
- Aha, Carlos jest w złym humorze...
- Czemu? - spytałam
- Słuchaj, zawsze kiedy Los ma zły humor to zawsze Logan robi różne miny i inne takie aby go rozweselić. - powiedział całując mnie w policzek
- No ale czemu jest smutny? - zapytałam z troską w głosie
- No nie wiem...  chodźmy sprawdzić. - złapał mnie za rękę i dołączyliśmy do reszty

*Carlos*
- Miranda gdzie jesteś!? Prosze nie rób mi tego! Kochanie, gdzie ty jesteś!? Miranda pokaż się!!! - krzyczałem, nie wiedziałem gdzie ona jest. Na prawde bałem się o nią, biedna mogło jej się coś stać. Nie widziałem Mirandy od ok. 6 godzin, poszła pobiegać i nie wróciła. Ale Miranda to Miranda, twarda z niej laska. Powinna sobie poradzić. A co jeśli leży teraz cała zakrwawiona pod jakimś krzakiem!? Dobra Carlos uspokój się... twoja dziewczyna jest twarda więc będzie ok. Szukałem jej jeszcze kilka godzin aż w końcu zrezygnowany wróciłem do naszego obozu.
- No weź Carlos. Wszystko będzie dobrze. - zaczęła Camille
- A co jeśli coś jej się stało!? -krzyknąłem przerażony
- Kelly! Sprowadź pieski! Ja muszę popracować! - krzyknął Logan udając Gustavo
- Stary to mi i tak nie pomorze...
- Co się stało? - spytała Jo podchodząc do nas wraz z Kendallem
- Miranda zniknęła... - szepnąłem
- Nie martw się. Na pewno wróci. - pocieszyła mnie Jo
- Ale z Ciebie wieprz
O tak, wielki wieprz
Ty wyglądasz jak wieprz
I cuchniesz jak wieprz - zaczął Kendall
- Ale z Ciebie wieprz
O tak, wielki wieprz
Wyglądasz jak wieprz - tym razem Logan dołączył się do śpiewania
- I cuchniesz jak wieprz - zakończyłem - Chyba macie racje, może za bardzo się o nią martwię...
- Wszystko będzie Ok. - uśmiechnął się Kendall

*Susan*
- Moja mała Li'l Red. - szepnął i pocałował mnie w policzek.
- Li'l Red? - zdziwiłam się - Nigdy tak do mnie nie mówiłeś.
- No to może zacznę... - zaśmiał się wesoło
- Ty lepiej tam gotuj te spaghetti. - uśmiechnęłam się
- To ty wyciągnij talerze i sztuśce jeśli możesz
- Oki doki. - odparłam i wyciągnęłam to o co prosił mnie James a po chwili mogłam spróbować jego spaghetti, muszę przyznać, że było PYCHA! Po kolacji obejrzeliśmy film, w trakcie seansu zasnęłam. Obudziłam się dosyć wypoczęta. Wzięłam czyste ubrania i poszłam się odświeżyć. Potem włączyłam radio, usiałam na kanpie gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Okazało się, że przyszedł Andrew. Zaprosiłam go do mieszkania i zrobiłam nam herbatę. W pewnym momęcie rozmowy Andrew zapytał:
- Chyba niezbyt układa ci się z Jamesem... - zaczął
- Wrecz przeciwnie, a poza tym to co ci do tego?
- Cóż... - Andrew zrobił krok do przodu a ja się cofnęłam
- Odejdź, Andrew.
- Dlaczego? Chcę tylko z tobą porozmawiać. - kolejny krok do przodu. Kolejny krok w tył.
- Nie chcę z tobą rozmawiać. Zostaw mnie w spokoju. - Kolejny krok do przodu. Kolejny krok w tył.
- No, nie bądź taka. - próbowałam przejść obok, ale Andrew chwycił mnie za ramię i pociągnął mnie z powrotem.
- Puść moje ramię, Andrew.
- Nie sądzę - powiedział ściskając moje ramie coraz mocniej, miałam wrażenie, że jeszcze chwila i wbije mi się do krwi. Zrobiłam kilka kroków do tyłu, próbując się wyrwać, gdy poczułam ścianę za plecami.
- Puść mnie! - nalegałam, bałam się coraz bardziej. Dosłownie czułam na sobie jego oddech
- James cię nie kocha, jest z tobą tylko z litości. Susan będziesz moja. - szepnął mi do ucha przesuwając ręce wdół na moje biodra. - A ja zawsze dostaję to, co chcę.
- N-nie zostaw mnie!  - mimo iż nic nie widziałam to moje oczy były szeroko otwarte ze strachu. - Nie rób tego, proszę!
- Zamknij się! - warknął, przyduszając mnie jeszcze mocniej do ściany. - Mógłbym zrobić to tak ostro, że nie będziesz w stanie chodzić przez tydzień...
- Proszę, nie rób tego! - szepnęłam gdy zdarł ze mnie bluzkę, łzy napłynęły mi do oczu. - Przestań...
- Nie. - zaczął zbliżając się do za pięcia mojego stanika. - Już nigdy tego nie zapomnisz, Susan... dopilnuję tego.
- Nie, proszę! Zostaw mnie!
- A niby dla czego mam cię zostawić? - mruknął odpinając mój stanik. Pozostało mi tylko czekać, byłam zbyt słaba więc wykorzystał okazję i zaczął całować moją  szyję i pociągnął moje dżinsy do kostek. - Dobra dziewczynka, Susan. - zaczął. - Cieszę się, że w końcu zmądrzałaś,moja droga.
- Nienawidzę cię - prychnęłam - Jesteś psychicznie chory...
- Zależy mi na tobie, wiesz? - szepnął ochryple - Gotowa?
- Nie! porazostatni, mówię, że masz wynosić się o de mnie! - w jednej chwili poczułam jak odrobina moich sił wraca do mnie,  więc próbowałam go od siebie odepchnąć ale on złapał mnie za ramiona i szarpnął aż uderzyłam głową w ścianę. - Przestań, Andrew! - błagałam
- Co ty robisz? Zostaw ją! - usłyszałam czyjś krzyk, to był James. Jak ja się cieszyłam, że wrócił. Cała się trzęsłam a nogi miałam jak z waty. - Jeśli kiedykolwiek spróbujesz skrzywdzić Susan to gwarantuje, że cię kurwa zabije! - potem słyszałam trzask zamykanych drzwi. Znalazłam swoje ubrania i mimo trzęsących się rąk szybko założyłam je na siebie. Usiadłam pod ścianą i próbowałam uspokoić się.
- Kochanie... - poczułam rękę Jamesa na policzku
- Odejdź. - powiedziałam bez dłuższego zastanowienia
- Czy ten bydlak zrobił ci krzywde? - spytał ignorując to co powiedziałam przed chwilą. - Susan... proszę powiedz coś. - przytulił mnie do siebie
- A co mam ci powiedzieć? To, że ostrzegałeś mnie przed nim a ja cię nie posłuchałam? To chcesz usłyszeć?! - krzyknęłam i najzwyczajniej w świecie rozpłakałam się jak małe dziecko. To było dla mnie za dużo...

_________________________________________________________________
Hejka, moim zdaniem rozdział jest do kitu ale chciałam coś dodać tylko mój mózg chyba szwankuje bo ostatnio nie mam pomysłów na rozdziały :/ Może to też wina tego, że przefarbowałam się na rudo? No prędzej na ognistą czerwień bo niechcący pomyliłam farby i kupiłam nie tą co trzeba i teraz mam włosy jak Ariana Grande w 2010 roku. No ale plus jest taki,że jak założę sukienkę (chociż zakładam je raz na ruskich rok) i zamiast okularów złożę soczewki to prawie nikt z moich przyjaciół mnie nie poznaje. No dobra to do nn.

~Sonny <3333

8 komentarzy:

  1. Hej! Po pierwsze: przepraszam, że nie komentowałam, ale nie miałam za bardzo czasu, a po drugie: świetny rozdział. Cieszę się, że Jo wybaczyła Kendallowi. Ale co zrobiłaś z Mirandą? Gdzie ona jest? Zwróć ją Carlosowi w całości, bo się chłopak załamie. Andrew taki debil, James taki bohater XD. Dobra, kończę już ten komentarz, bo zaczynam pleść od rzeczy. Czekam na nn i zapraszam do mnie:
    domischmidt.blogspot.com
    odnalezieni-po-latach.blogspot.com
    Pozdrawiam, Domi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że Jo wybaczyła Kendallowi, i to w jaki sposób ^.^ A Miranda?? Gdzie ona jest?! Co z nią zrobiłaś?! Andrew... Andrew -_- Gr..... tak potraktować Susan -_- całe szczęście pojawił się James! Bohater! <3 <3 <3
    Czekam niecierpliwie na nn :**************
    Pozdrawiam Stelss :***************

    OdpowiedzUsuń
  3. Jo wybaczyła Kendaloowi i jest okey :)
    Jesteś zła, bo ja nadal nie wiem co z Mirandą.
    Czy mogę zabić Andrewa gołymi rękami, nie obrazisz się na mnie, prawda?
    Rozdział genialny, czekam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że możesz go zabić :) Ale lepiej jak go sklonujesz a potem te klony zabijesz (no przynajmniej ja tak bym zrobiła) Jeśli zechcesz go zabić to ja się chętnie przyłącze :D

      Usuń
    2. Hej! Nominuję cię do LBA, więcej u mnie http://szczesliwy-zaklad.blogspot.com

      Usuń
  4. James jak zwykle pokazał swoja odwagę :) Nie moge sie doczekac następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Jo wybaczyla Kendallowi,z Jamesa jest bohater a Miranda gdzie?
    Czekam na nn :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej nominowałam cię do LBA, więcej u mnie http://opowiadaniaobigtimerush.blogspot.com/2014/07/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń